Dostałam w spadku po dziadku ... nieeee - żartowałam :)
Ale faktycznie dostałam w "prezencie " stary telefon.
Leżał sobie dość długo w kącie.
Odkładałam go ciągle na później.
Wiecznie a to malowanie kuchni a to jakaś walizka
ewentualnie inna praca.
Wreszcie padło na telefon.
Akurat przeczytałam na jakimś blogu (nie bardzo teraz pamiętam gdzie )
ale jak tylko sobie przypomnę wstawię Wam link :)
o farbowaniu kartek bądź innych papierów za pomocą kawy i herbaty.
Postanowiłam spróbować.
Znalazłam starą francuską dyżurną książkę którą nie raz wyklejam
np.wnętrze walizki i ochoczo zabrałam się do pracy.
Niektóre kartki podczas suszenia trochę za bardzo mi się przypiekły...
ale nie zraziłam się tym zbytnio.
Okleiłam potem tymi kartkami cały , no może prawie cały telefon.
Wyglądał całkiem fajnie lecz brakowało mu co nieco.
Z szuflady z moimi papierami do decu wybrałam
taki trochę retro.
Stare listy , fotografie i różyczki.
Żałowałam , że pozbyłam się kiedyś
starych książek telefonicznych.
Przydały by się jak znalazł ;)
No cóż...
Mimo wszystko zaczął wyglądać lepiej.
Papieru nie miałam zbyt dużo więc
dodałam z innego jeszcze kilka elementów
tak aby pasowały kolorystycznie oraz tematycznie.
Spodnią część słuchawek pomalowałam dla kontrastu
brązowym akrylem.
Całość oczywiście lakierem bezbarwnym.
Wokół tarczy oraz brzegi słuchawek okleiłam atłasowym
sznureczkiem.
I gotowe :)
Telefon nawet działa.
Można dzięki niemu rozmawiać pod warunkiem ,
jeśli komuś nie przeszkadzają trzaski
w słuchawce ... ;)
Zapraszam do galerii.
Pozdrawiam serdecznie , Basia.